Leo Express przygotowuje się do inauguracji trasy kolejowej łączącej Kraków, Katowice i Pragę. Będzie to pierwsza tego typu usługa w Polsce realizowana przez prywatnego przewoźnika, który obsłuży połączenie międzynarodowe na kolei. Firma czeka jeszcze na ostatnie pozwolenie z Urzędu Transportu Kolejowego. Spółka zarządza całym przedsięwzięciem z Katowic.

Leo Express to czeska firma przewozowa z siedzibą w Pradze. Swój pierwszy kurs zrealizowała pod koniec 2012 r. Dzisiaj obsługuje ponad 100 tras w 7 krajach, świadcząc usługi dla ok. 5 tys. pasażerów dziennie. W Polsce świadczy już przewozy autobusowe, a teraz chce wyjechać również na tory.

Pierwszy kurs z Pragi do Krakowa przez Katowice ma odbyć się 20 lipca br. Rozkład jazdy na razie obejmuje jedynie połączenia na czas wakacji. Z Krakowa do Pragi prywatny pociąg pojedzie w poniedziałki i soboty, w drugą stronę – w piątki i niedziele. Skład wyruszy z Krakowa Głównego o 05:04, z Katowic odjedzie o godzinie 06:57 i do Pragi dotrze na 11:39. Zatrzyma się w Skawinie, Zatorze, Oświęcimiu-Dworach, Mysłowicach, Tychach, Pszczynie i Zebrzydowicach. Po czeskiej stronie obsłuży Bogumin, Ostrawę, Ołomuniec i Pardubice. Czas jazdy z Krakowa do Pragi będzie wynosił 6 godzin 35 minut, a z Katowic do stolicy Czech – 4  godziny 42 minuty. Ma to być najszybsze dostępne połączenie lądowe na tej trasie. W drogę powrotną z Pragi pociąg wyruszy o 16:10. Przyjazd do Katowic został zaplanowany krótko po godz. 21, a do Krakowa dotrze o 23:19. Podróżni będą mogli skorzystać z trzech klas pociągu i obsługi – economy, business i Premium.

Jednak by spełnić plan przewoźnik potrzebuje jeszcze jednego zezwolenia od Urzędu Transportu Kolejowego. – Mamy dokumenty i potwierdzenie, że zgoda zostanie wydana w terminie. Zatem pewność, co do uzyskania pozwolenia do 20 lipca jest bardzo duża, ale oczywiście zawsze zostaje element niepewności – mówi Peter Jančovič, dyrektor zarządzający spółki Leo Express Polska. – To bardzo trudne przedsięwzięcie od strony formalnej. Wydeptujemy ścieżkę, gdyż wcześniej żadna prywatna firma nie świadczyła usługi przewozu osób z Polski poza granice kraju drogą kolejową.

Jančovič dodaje, że międzynarodowe połączenia były dotychczas realizowane przez różnych przewoźników w ramach jednego kursu. PKP odpowiadało za obsługę trasy po polskiej stronie, a po przekroczeniu granicy zadanie to przejmował jego tamtejszy odpowiednik. – Stosuje się przy tym różne taryfy, zmienia się skład osobowy obsługujący pociąg, zdarzało się również, że na jego pokładzie w jednym kraju wi-fi działało, w drugim już nie. My chcemy zapewnić to wszystko jako jeden przewoźnik – wyjaśnia przedstawiciel Leo Express.

Aby firma z innego państwa członkowskiego Unii Europejskiej mogła świadczyć usługi przewozu kolejowego w Polsce, musi spełnić kilka warunków. Ma posiadać licencję, certyfikaty bezpieczeństwa oraz decyzję o otwartym dostępie na trasie międzynarodowej. W przypadku ostatniej decyzji, przed jej wydaniem regulator może zbadać tak zwany cel główny i równowagę ekonomiczną. W pierwszym przypadku chodzi o sprawdzenie, czy celem uruchomienia nowego połączenia przez przewoźnika są rzeczywiście usługi przewozu pasażerów między krajami członkowskimi. Z kolei równowaga ekonomiczna może być zagrożona, jeśli nowa usługa ma znaczący negatywny wpływ na rentowność usług świadczonych w ramach umowy o świadczenie usług publicznych lub na koszty netto przyznania tej umowy.

Leo Express przeszedł jednak przez procedury i w ub. roku otrzymał wymienione zgody. Ostatnim dokumentem ma być zezwolenie na dopuszczenie taboru przewoźnika na polskie tory. Firma chce obsługiwać połączenie pociągami typu Flirt.

Jak podał Urząd Transportu Kolejowego, 24 kwietnia br. Leo Express złożył wniosek o wydanie zezwolenia na dopuszczenie do eksploatacji swojego pojazdu. – Wniosek jednak nie zawierał wszystkich wymaganych dokumentów. Zostały one uzupełnione 25 czerwca 2018 r. Decyzja w sprawie wydania zezwolenia na dopuszczenie do eksploatacji dla pojazdu wydana zostanie najpóźniej w terminie 4 miesięcy od dnia, w którym wniosek stał się kompletny – mówi Tomasz Frankowski, rzecznik prasowy Urzędu Transportu Kolejowego. Z przepisów wynika więc, że Leo Express może spodziewać się decyzji nawet pod koniec października br. Przedstawiciel UTK uspokaja jednak, że jest to termin ustawowy. – Co do zasady decyzje w podobnych sprawach wydawane są w terminie około miesiąca od daty skompletowania dokumentacji niezbędnej do rozpatrzenia wniosku – dodaje Frankowski. Leo Express może zatem oczekiwać, że do 20 lipca otrzyma niezbędny dokument.

Firma koordynuje przedsięwzięcie z Katowic. Spółka ma siedzibę przy ul. Warszawskiej 21. Wpływ na decyzję o ulokowaniu polskiego przedstawicielstwa w stolicy województwa śląskiego miały dwa czynniki. Pierwszy to przejęcie przez Leo Express innego przewoźnika, firmy Tiger Express, która miała siedzibę w Katowicach, i której założycielem był Peter Jančovič. – Przenoszenie tutejszego zespołu do innej lokalizacji byłoby bezzasadne. Po drugie, Katowice to największe duże miasto położone najbliżej granicy. Zamierzamy tutaj zostać – tłumaczy dyrektor zarządzający Leo Express Polska.

Firma przyznaje, że w Katowicach nie ma dużego zespołu, ale zamierza go rozwijać. Obecnie prowadzona jest rekrutacja na stanowisko menedżera ds. operacyjnych, pracownika obsługi klienta, stewarda, specjalisty z j. czeskim, grafika komputerowego, stażysty, jak również kierowcy (przewoźnik świadczy także tzw. usługi door-to-door). – Dalszy rozwój naszego zespołu w Katowicach będzie oczywiście uzależniony od sukcesu firmy na terenie kraju – podsumowuje Peter Jančovič.

Poprzedni artykułUnirest kupił grunt w centrum. W Katowicach powstanie pierwszy Hilton?
Następny artykułMiasto sprzedaje dwie nieruchomości w centrum Katowic

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz
Proszę, wpisz tu swoje imię